Puder, który podobnie jak i korektor kocha wiele osób zaciekawił mnie na tyle, że postanowiłam się mu przyjrzeć bliżej. Przyznaję się, w przeszłości korektor tej firmy ubóstwiałam i choć jego pojemność była skandalicznie mała to nic nie rozświetlało, nie otwierało oka tak, jak kosmetyk YSL! Z czystej ciekawości postanowiłam sięgnąć po ich kultowy puder rozświetlający. Czy skradł moje serce?
Pojemność 9g
Cena 235zł
Informacje ogólne
Skład:
Kosmetyk standardowo znajduje się z złotym kartoniku. Docelowo puder to złota kasetka, bardzo charakterystyczna dla tej firmy. W kasetce znajduje się duże lusterko, jednak nie znajdziemy tutaj pędzelka ani puszka. Całość prezentuje się luksusowo, cieszy oczy.
Działanie
Puder ma konsystencję niezwykle delikatną, miałką. Lubi się osypywać z pędzla i fruwać!
Jego wykończenie jest bardzo subtelne, transparentne i na pewno nie służy do zakrywania przebarwień czy krost!
Ogromnym plusem kosmetyku YSL jest fakt, że wygląda przepięknie na skórze, jakby na niej nic nie było a cera jest promienna i zdrowa. Jego zadaniem jest przede wszystkim upiększenie buzi bez robienia maski + wspomniane rozświetlenie. Na pewno jest komfortowy w noszeniu ale nie mogę się zgodzić, że zakryje nam coś. On działa raczej na zasadzie woalu koloru w połączeniu z odbijającą światło formułą, przez co cera wydaje się być bardziej nieskazitelna. Mój odcień to nr 4 Pink Beige czyli jak nazwa wskazuje beż z różem i dodam w tym akapicie, że choć kolor nie jest perfekcyjnie dobrany (powinien mieć żółte tony) to ze wszystkich dostępnych w sklepie wyglądał na mojej skórze najlepiej. Zapachu w nim nie wyczuwam żadnego.
Czy posiada minusy? Owszem, nie sprawdził się u mnie pod oczami ze względu na właściwości matujące! Wyglądał tam brzydko, sucho a i nie z każdym kosmetykiem się dogadywał.
Puder nazwałabym kapryśnym, gdyż kilka razy zdarzyło się, że w połączeniu z fluidem czy bazą stworzył na mojej suchej cerze ciastko, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło!
Najlepiej nakładać go na całą twarz bez fluidu i tak go właśnie używam.
W leniwe dni, kiedy nie mam czasu albo chęci na malowanie, sięgam po niego i jest to zawsze trafny wybór! Tylko pamiętajcie wtedy o kremie pod czy bazie! Kosmetyk nie lubi się z ciężkimi, bogatymi formułami, więc sięgajmy raczej po te wodne i delikatne, które nie pozostawiają tłustego filmu bo również może nam na buzi pojawić się ciastko.
Pytanie za 100pkt: Czy jest to puder wyjątkowy i niezastąpiony? Na pewno nie. Nie jest wysoko w rankingu pudrów, nie rzucił mnie na kolana a i kwestia "zabawy" aby wyglądał tak, jak chcę skłania mnie do tego aby do niego nie wrócić. Przyznaję, jestem trochę zawiedziona, że kosmetyk nie spełnił moich oczekiwań i nie zachwycił jak korektor Touche Eclat ale cóż, bywa!
Znacie ten produkt?
Szkoda że nie okazał się stuprocentowo dobry, ale chciałoby się wypróbować ;) Touche Eclat to jest klasyka :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale wyglada przepieknie <3
OdpowiedzUsuńJakoś nie lubię pudrów kompaktowych.... tak szybko ukazuje się denko :-)
OdpowiedzUsuńHaha to prawda! To chyba ich największy minus.
UsuńJa mam ulubiony z Lily Lolo puder :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie służy mi LL :(
UsuńKompakty to dobry sposób na zabranie ze sobą, ale tez szybciej ubywają :) szkoda, ze ten nie do końca się sprawdził, choć okolica oczu jest bardzo wyjątkowa:)
OdpowiedzUsuń