Oprócz znakomitego działania pachną tak obłędnie smakowicie, że mam ochotę wylizywać te produkty z opakowania, do tego niska cena, dostępność robią swoje. Jak nienawidzę siebie niczym smarować na ciele, tak do tego duetu będę wracać!
Moje odkrycie sprzed roku, o którym mówiłam nie raz, zapowiadałam długo jego recenzję i dopiero niedawno zdecydowałam się powiedzieć o nim sporo a to dlatego, iż zaczęłam drugie opakowanie i chciałam mieć 100% pewność, że nie będzie pogorszenia. Nie było i nie ma! Te ampułki naprawdę uratowały moje włosy, które są cudownie gęste, nie wypadają i z baby hair przeistaczają się w długie kudełki. Kocham, polecam i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Jest również wersja dla facetów i wiem, że także działa!
Miałam wcześniej uwielbianą przeze mnie bazę z Kanebo ale Marc Jacobs ją wyparł :) Baza MJa to poezja dla zmysłów, gdyż cudowny zapach kokosa, nie chemiczny a do tego konsystencja i działanie kosmetyku (nawilżanie cały dzień, super utrzymywanie makijażu, przygotowanie nawet pod minerały) sprawiły, że odkryłam swój ideał i będę to tego kosmetyku wracać. Czapki z głów!
Emulsja jest co prawda do cery typowo naczynkowej, ja trochę naczynek mam ale to, co pokochałam w tym kosmetyku to fakt, iż cudownie myje, delikatnie oraz nawilża, nie ma mowy o żadnych przesuszeniu, uczuleniu, wysypie krostek czy uczuciu ściągnięcia. Kocham <3
Nie lubię wód toaletowych, uznaję je za takie pitu pitu, nie trwałe na mojej skórze zupełnie ale w tym przypadku nie dość, że trwałość jest znakomita to jeszcze tak cudownie pachnie, och!
Dla mnie to taka zmysłowość na dzień, z nutką tajemniczości ale też radości ale takiej typowo wiosenno - letniej. Zimą niekoniecznie po ten zapach będę sięgać ale na teraz uważam, że jest perfekcyjny.
Ta paleta mnie opętała, tak samo jak Semi-Chocolate! Jej wygląd, kolory to jedno ale jej kakaowy zapach za każdym razem mi poprawia nastrój zaraz po otwarciu :) Uwielbiam w niej to, że kiedy mam lenia (od miesiąca mam makijażowego jak zapewne zauważyliście) to z tą paletą nie ma problemu wyczarować coś fajnego, gdyż obojętnie po jakie odcienie sięgnięcie - zawsze będziecie wyglądać perfekcyjnie. Dla mnie ta paleta jest bezbłędna :)
Jeden z naprawdę uwielbianych przeze mnie rozświetlaczy i dziwie się bardzo, że blogosfera za nim nie szaleje! Jego kolor jest tak unikatowy, ciekawy a do tego subtelny, pięknie też połyskuje jednolitą taflą... Nie wyobrażam go nie mieć w swoich zbiorach :)
Wiem, ten kosmetyk pojawia się w makijażach u mnie do orzygu i tak już zostanie a wiecie czemu? Jest genialny! Uwielbiam w nim wszystko - począwszy od konsystencji a kończąc na perfekcyjnym kolorze, dobranym do mnie - bez rudości, bez szarości. Po prostu kolor jest trafiony w punkt a używanie go to czysta przyjemność i możemy tak precyzyjnie brwi zrobić, że szok. Szczerze? Zupełnie nie kusi mnie, żeby kupić oryginalną pomadę ABH :) Zostanę przy tej.
To tyle ode mnie!
Kolejne podsumowanie za jakiś czas :)
Buziaczki:*
Paletki mega zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńten sorbet gruszkowy bardzo mnie nęci by kupić i wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńSorbet gruszkowy kusi ;)
OdpowiedzUsuńNa tę bazę mam chrapkę :> :> kocham kokos :>
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta paleta cieni, choć jeszcze bardziej moje serce skradła wersja brzoskwiniowa ;D
OdpowiedzUsuń