Zapraszam do czytania :)
Pojemność 12ml
Cena 89zł
Skład:
Pomadka została zapakowana w kartonowe, fioletowe pudełko z czarnymi i złotymi napisami - dokładnie w takim samym stylu i kolorze jak tubka. Całość ma zapowiadać obłędny kolor w samej tubce ;)
Kosmetyk docelowo został umieszczony w wygodnej w użyciu, lekkiej i co ważne - nie rozwalającej się tubce z metalową, złotą zakrętką.
Aplikator jest włoskowy, ścięty i bardzo przyjemnie się nim maluje wargi. Nie mam mu nic do zarzucenia. Działa bez zarzutu, nic się nie wylewa, można dosyć precyzyjnie dozować produkt poprzez nacisk tubki.
Konsystencja produktu jest niezwykle kremowa, przyjemna w noszeniu ale potrafi podkreślić suche skórki, więc zadbajcie lepiej o Wasze usta ;) Pigmentacja jest zabójcza, zapach delikatny - dla mnie bliżej nieokreślony, co mnie osobiście cieszy.
Odcień Melted Violet to zimny fiolet, lekko fuksjowy, może przywodzić na myśl kultową Heroine z Maca, o której pisałam TUTAJ jednak nie są identyczne, o czym za moment sami się przekonacie.
Trwałość jest bardzo dobra ale pomadka nie zastyga na tynk jak w przypadku Armaniego czy chociażby Mac Heroine - jest kremowa, przez długi czas na moich ustach widać błysk, który z czasem znika a kolor wgryza się w usta. Na pewno nie ma tu mowy o wielkiej trwałości! Wytrzymuje na ustach znacznie dłużej, od zwykłej pomadki - do ok 3h ale przegrywa z jedzeniem i piciem zdecydowanie. Warto też zmywać ten kolor dwufazówką bo po kilku godzinach noszenia tego koloru usta są zabarwione.
od lewej: Mac Heroine, Too Faced Melted Violet, Freedom Pro Melt Lipgloss, Wanted
Jak widzicie niby jest podobieństwo - tak mi się wydawało - a tutaj zonk, odcienie są różne!
A tak prezentuje się na ustach :)
Podsumowując:
Jeżeli szukacie płynnej pomadki o dużej pojemności w wyszukanych kolorach to Too Faced Was nie zawiedzie, gdyż do wyboru mamy 11 odcieni a oprócz tego w internecie dostępne są też kolory o wykończeniu metalicznym! Według mnie warto zakupić ten kosmetyk, gdyż pigmentację ma obłędną, pięknie wygląda na ustach, kolor jest wyjątkowy a do tego trwałość jak na tak kremowy produkt (to nie jest pomadka matowa w płynie, nie zapominajmy!) ma naprawdę przyzwoitą trwałość i do tego miła dla oka cena :) Polecam Wam wypróbować, ja mam jeszcze kolor czerwony, który za jakiś czas też Wam pokażę.
Znacie te pomadki?
Co o nich myślicie?
zaszalałaś z kolorem :) mi sie marzy bardziej jakas nude :)
OdpowiedzUsuńMam Melted Peony i nie wiem, czy trafił mi się jakiś beznadziejny egzemplarz czy jak, ale jest tragiczna. :P
OdpowiedzUsuńMatko jaka cena, ale kolor niezły.
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze mają aą tak duży wybór kolorów :) Masz rację, każda z Nas znajdzie odpowiedni odcień dla siebie :)
OdpowiedzUsuńTen kolor jest genialny! :) Ja mam chyba Peony, o ile dobrze pamiętam nazwę i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńPiękny kolor. Może skusze się na jakiś bardziej codzienny
OdpowiedzUsuńmam berry i jest mega <3
OdpowiedzUsuńJa mam odmienne zdanie - strasznie nietrwałe, odbijające się wszędzie - kolor peony porażka jak dla mnie
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia koloru? Peony w Sepho jak nakładałam strasznie się mazał na ustach, nie byłam w stanie ich równo pomalować :/ Ale na trwałość nie mogę narzekać!
Usuń